Wałęsa i jego zasługi dla wolności w Polsce.

Category: Bieżąca polityka i historia Polski. 78 0

Ważnym dokonaniem opozycji demokratycznej drugiej połowy lat siedemdziesiątych było organizowanie w prywatnych mieszkaniach wykładów na temat prawa i praworządności, najnowszej historii, ekonomii, socjologii, literatury itd., na które nierzadko przychodziło po kilkadziesiąt, a czasem sto i więcej osób. W pracach tego Latającego Uniwersytetu uczestniczyło szereg osób, zaangażowanych w akcję protestacyjną przeciwko zmianom w konstytucji. W styczniu 1978 r. grono to powołało do życia Towarzystwo Kursów Naukowych.

Władze nie zamierzały jednak tolerować tej nowej społecznej inicjatywy. Do prywatnych mieszkań, gdzie odbywały się wykłady, wkraczały grupy funkcjonariuszy MSW bądź młodzieżowe bojówki, organizowane przez Socjalistyczny Związek Studentów Polskich i rozbijały spotkania.
Ważnym dokonaniem demokratycznej opozycji w tym czasie było też powstanie w Polsce niezależnego od władz partyjnych i administracyjnych ruchu zawodowego. W pierwszej połowie marca 1978 r. zawiązał się w Katowicach Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych, a bodaj najbardziej znaną osobą zaangażowaną na tamtym terenie w niezależny ruch związkowy był Kazimierz Switori. Z kolei w kwietniu został powołany do życia Komitet Założycielski Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, w którego powstaniu ogromną rolę odegrali miedzy innymi, związani ze środowiskiem KOR-u, Andrzej Gwiazda i jego żona Joanna Duda-Gwiazda, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa oraz Bogdan Borusewicz, członek KOR-u i redaktor „Robotnika”. Działacze KZWZZ mieli wpływ na środowiska robotnicze głównie w dużych zakładach przemysłowych, przede wszystkim poprzez kolportaż niezależnej prasy (m.in. „Robotnika”). Choć działalność tego typu sprowadzała na osoby w nią zaangażowane policyjne i administracyjne szykany i represje, to krąg oddziaływania systematycznie ulegał rozszerzeniu.

Przeczytaj także: Za co Lech Wałęsa otrzymał nagrodę Nobla

W czwartek 14 sierpnia 1980 r. o świcie trzech młodych robotników zapoczątkowało strajk w Stoczni im. Lenina w Gdańsku. Wcześniej przygotowali z Borusewiczem plany działania i ukryli w robotniczych szafkach przygotowane na ten dzień plakaty, na których były trzy hasła: „Żądamy przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz; podwyżki płac o 1000 zł.; dodatku drożyźnianego”. Walentynowicz była znaną w stoczni robotnicą, którą za niepokorną postawę zwolniono z pracy kilka dni wcześniej. Początek strajku w stoczni otwierał nowy rozdział robotniczych protestów. Początkowo kilkudziesięciu, potem 200 ludzi, kolegów z wydziałów trzech inicjatorów strajku, zgromadziło się na placu, po czym ruszyli przez stocznię, wzywając innych, by się przyłączyli. Dwie godziny później było ich już tysiąc, potem więcej. Około godziny 10-ej na zaimprowizowany wiec dotarł Lech Wałęsa, wyrzucony przed czterema laty ze stoczni za udział w strajku. Robotnikom był znany od 10 lat jako uczestnik protestów grudniowych w roku 1970, potem działacz związkowy, a od dwóch lat był jednym z aktywistów nielegalnych, ale jawnie działających Wolnych Związków Zawodowych. W 1979 r.

w kolejną rocznicę Grudnia ’70 w miejscu, gdzie wówczas padli zabici, wygłosił do kilku tysięcy zgromadzonych płomienne przemówienie. Teraz, 14 sierpnia 1980 r., stojąc na koparce przemawiał i zagrzewał do strajku. Wybrano komitet strajkowy z Wałęsą na czele, proklamowano strajk okupacyjny i rozpoczęły się rozmowy z dyrekcją.
Strajk w stoczni gdańskiej był inny od tych, które wybuchały od paru tygodni. Stocznia była symbolem ze względu na krwawy Grudzień. Choć władze nie pozwalały przypominać tamtej daty, nie publikowano na ten temat książek i artykułów, to jednak w Trójmieście wszyscy o nim pamiętali. Dla władz Grudzień oznaczał wspomnienie wielkiego kryzysu ustroju i końca rządów poprzedniej ekipy. Dla robotników Wybrzeża było to wspomnienie zabitych kolegów, milicyjnego terroru, ale też własnej odwagi i determinacji. Problem, jak protestować, by nie doprowadzić do podobnej tragedii, powracał w wielu rozmowach.

31 sierpnia w gdańskiej stoczni Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski podpisali uroczyście porozumienie, a ten moment oglądały miliony Polaków zgromadzonych przed telewizorami. Na zakończenie Wałęsa powiedział: „Czy osiągnęliśmy wszystko, czego chcieliśmy, czego pragniemy, o czym marzymy? […] Powiem szczerze – nie wszystko, ale wszyscy wiemy, że uzyskaliśmy bardzo wiele. […] Resztę też uzyskamy, bo mamy rzecz najważniejszą: nasze niezależne, samorządne związki zawodowe!”.